Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
243
KOSMOPOLIS.

miał proces tak ohydny!... Nie, Dorsenne, nie mów tego, to jest niemożliwe...
Po chwili, z miną wojowniczą dodał:
— Odrzucimy go, z powodu niehonorowości. Sam to powiem Bolesławowi. Zabawimy się wybornie, zobaczycie...
— Nie zrobisz pan tego — zawołał żywo Dorsenne — najprzód w kwestyi honoru urzędowego, decyduje samo tylko prawo, wszak tak? Hafner był uwolniony z pod oskarżenia, a jego przeciwnicy skazani na zapłacenie kosztów. Sameś mi pan to mówił przed paru dniami... i widocznie zapomniałeś o rozmowie naszej...
— Przepraszam — przerwał Florentyn. — Pan de Montfanon, przyjmując obowiązki świadka w moim pojedynku, zrobił mi wielki zaszczyt, którego nigdy nie zapomnę... Gdyby z tego powodu miał doznać choćby najmniejszej przykrości, gotów jestem zwolnić go ze słowa...
— Nie — odrzekł margrabia po pewnym namyśle — nie cofam mego słowa...
Ilekroć nie szło o którekolwiek z jego uprzedzeń, był tak szlachetny, że najlżejsza nawet delikatność budziła w nim odgłos. Podał rękę Chapronowi i mówił tonem zdradzającym powstrzymywane rozdrażnienie:
— W rezultacie nic nam do tego, że pan Gorski oddał swój honor w ręce człowieka, któremu nawet kłaniać się nie powinien... Zechcesz pan zatem przesłać moje i Dorsenne’a nazwisko tym