Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/248

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
242
KOSMOPOLIS.

— Hrabia Gorski uważa się za obrażonego?... Obrażonego? ale czy tu była obraza?... Musimy się nad tem zastanowić... Czynna zniewaga, lub groźba zniewagi czynnej nie pozwala na żadne załagodzenie sprawy... ale ruch niewyraźny, natychmiast powstrzymany i nieskończony... Proszę mi nie przerywać — zawołał — staram się rzecz wyjaśnić, żeby dojść do jakiegoś rozwiązania... Musimy z żalem dać możność innej satysfakcyi, jeżeli jej pan Gorski zażąda... Ale on nie będzie żądał. Cała kwestya polega na tem, jakich sobie wybrał sekundantów... Kogoż on myśli wziąć?...
— Przed pół godziną byli oni u mnie — rzekł Florentyn — jednym jest książę Ardea...
— Jest to szlachcic — odparł Montfanon — a więc z nim będzie można się porozumieć. Kontent nawet jestem z tego, że go zobaczę. Powiem mu, co myślę o tej licytacyi publicznej jego pałacu, do czego nigdy nie powinien był dopuścić... No, a drugi?
— Drugi? — wtrącił się Dorsenne — nigdy pan temu nie uwierzysz... Przysięgam panu, że nie wiedziałem jeszcze o tem, gdym pana szukał w katakumbach... Jest to... jest to baron Hafner.
— Baron Hafner! — zawołał Montfanon — a więc Bolesław Gorski, potomek Gorskiego, tego wielkiego Łukasza Gorskiego, wojewody poznańskiego i biskupa kujawskiego, poprosił na sekundanta pana Justusa Hafnera, złodzieja, oszusta, który