Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
204
KOSMOPOLIS.

kogoś, coby mu rodzinę zastępował; może wreszcie dlatego, że Maitland wywierał na niego pewien urok w skutek przymiotów różnych od jego. Słaby i zanadto uległy, był oczarowany przez siłę i zręczność, jaką jego przyjaciel okazywał we wszelkich ćwiczeniach. Bojaźliwy i milczący, może był opanowany przez pewność siebie tego atlety o śmiechu głośnym, o energii niepokonanej? A może nadzwyczajne uzdolnienie do sztuki, które w Maitlandzie rozwinęło się już w pierwszych latach, podbiło serce Florentyna, może współczucie dla nieszczęść, z których mu się zwierzył, a które go wzruszyły więcej niż tego, który ich doświadczył? Gordon Maitland, ojciec Lincolna, pochodził ze znakomitej rodziny z New-Yorku i zginął walecznie w bitwie pod Chancellorsville, podczas tej samej wojny, która o mało nie zrujnowała ojca Florentyna. Pani Maitland, uboga córka rektora kościoła prezbiteryańskiego w Newport, poszła za mąż tylko ze względów majątkowych i zostawszy wdową, miała jedną tylko myśl, oddalić się z miejsca swego dotychczasowego pobytu. Ale dokąd? Do Europy, krainy niejasnej i czarodziejskiej, gdzie zdawało jej się, że się odznaczy swą pięknością i inteligencyą. Była ładną, próżną i głupią, a ta podróż, ta pogoń za rolą nieokreśloną, jaką myślała odegrać w świecie starym, zredukowała się do pobytu przez dwa lata w różnych hotelach. Potem wyszła za mąż za młodszego syna jakie-