Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
6
KOSMOPOLIS.

czy o waleczności, z jaką potykał się pod Patay, w owym wzniosłym ataku gdy bohaterski generał de Sonis rozwinął sztandar Serca Jezusowego. Niegdyś pojedynkował się, oddawał sportowi, grał, kochał, lecz dziś dla dawnych towarzyszów swych hulanek, którzy wypadkiem zjawiają się w Rzymie, jest on tylko człowiekiem pobożnym, żyjącym skromnie, choć zdołał ocalić szczątki wielkiego majątku, odosobiony, poświęcony jałmużnom, czytaniu i gromadzeniu książek i starożytności. W Rzymie wszyscy mniej więcej nabywają tej wady, gdyż samo miasto jest niczem innem jak olbrzymiem muzeum historyi i sztuki. Montfanon zbiera dokumenta dla napisania historyi stosunków szlachty francuzkiej z kościołem. Jego dawne kochanki z owych czasów gdy współzawodniczył z Gramontem-Caderousse i Demidowem, nie poznałyby go teraz a coprawda i on by ich niepoznał. One wszakże nie są tak szczęśliwe jak ten żuaw, mimo swego życia odosobnionego. W jego oczach niebieskich błyszczy śmiech, który świadczy o czystem pochodzeniu galijskiem i który rozjaśnia jego twarz o rysach śmiałych, jedną z tych twarzy feudalnych, jakie widzieć można na portretach rozwieszonych po ścianach pryoratu maltańskiego, w których nawet brzydota jest rasową. Duże wąsy siwiejące, z odcieniem bladawym złota, przykrywają szramę, która nadawałaby tej twarzy, nieco czerwonej, wyraz groźny, gdyby nie oczy, gdzie surowość