Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
98
KOSMOPOLIS.

biegów, potem wstyd mię ogarnął... Namiętność mną owłada, dręczy mię. Gotów jestem dopuścić się nawet podłości. Boję się tego, tak, boję się samego siebie! Ale ja tyle cierpię. Rozumiesz to! A więc posłuchaj? — mówił, obrzucając znowu Dorsenne’a wzrokiem, przed badawczością którego nie ujdzie żaden ruch, żadne drgnienie powiek, u tego, na którego się patrzy — i powiedz, czy w którymkolwiek ze swoich romansów wymyśliłeś takie położenie, jak moje... Przypominasz sobie zapewne trwogę śmiertelną, w jakiej żyłem tej zimy, z powodu pobytu szwagra u mnie i tego ciągłego niebezpieczeństwa, ażeby nie uwiadomił o wszystkiem mej biednej Maud przez głupotę, przez cnotę brytańską, przez antypatyę wreszcie... Przypominasz sobie także, jak wiele mię kosztowała ta podróż do Polski, po tak długich miesiącach obawy? Interesa i choroba ciotki, na którą zapadła właśnie w chwili, gdy oswobodziłem się od Ardrahana, wzbudziły we mnie smutne przeczucia... Wierzyłem w nie zawsze, a teraz, jak w grze, przeczuwałem, że następuje dla mnie serya czarnych. I nie myliłem się. Pierwszy list, jaki otrzymałem (domyślasz się od kogo), przekonał mię, że w Rzymie dzieje się coś takiego, co grozi najdroższym moim sprawom, tej miłości, której wszystko poświęciłem, do której szedłem, depcząc najszlachetniejsze serce... Czyżby Katarzyna przestała mię kochać? Gdy człowiek dwa lata życia zamknął w jednej na-