Strona:PL Bolesław Prus - To i owo.djvu/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łącznie zajmowali, o wszystkich innych potrzebach natury ludzkiej zapominali, sądząc, że zaspokojenie jednego pragnienia zupełnie im wystarczy. Obecnie pokażę ci inny typ ludzi, którzy łudzą się tem, że życie może i powinno być nieprzerwanem pasmem przyjemności, a przynajmniej być wolnem od przykrości.
Żyje i lamentuje po dziś dzień w jakiejś podlaskiej wioszczynie Karol, eks-wojskowy, eks-laik i eks-gospodarz, istna chorągiewka na dachu, która nieustannie skrzypiąc, zwraca się na wszystkie strony, a nigdzie nie może znaleźć wytchnienia. Z niczego nie kontent w teraźniejszości, wiecznie wzdychający za przeszłością, pełen nadziei na przyszłość, — wszędzie był, wszystkiem się naprzód zachwycał i wszystko następnie rzucał, tłumacząc każdemu, że on nie chce rzeczy wielkich, nie łudzi się co do doskonałości ziemskiego szczęścia, ale tylko szuka chleba i stałego pokoju.
Już w szóstej klasie doczekał się wąsów i biegał za dziewczętami, — wygnano go więc ze szkół. Po tem wydarzeniu zjechał na gospodarkę do ojca, ale że stary był prędki i bawił go rzemieniem, uciekł z domu i wstąpił do wojska. W miesiąc niespełna pisał stamtąd, błagając w imię ran boskich rodziców i krewnych, aby go wydobyli; jakoż wysłuchano go, i po dwu latach znowu do gospodarstwa powrócił. Że był pobożny i mieszkał blisko miasta, regularnie więc na majowe nabożeństwo biegał i tak upodobał sobie klasztor oo. kapucynów, że już na początku czerwca był laikiem. Ale i tam popasał niedługo, gdyż po dwu tygodniach wypędzili go ojcowie.
Wówczas to poznałem go osobiście; mówił mi, że klasztor to więzienie, a wojsko to ananas.
— Dlaczegóż nie zostałeś w wojsku? — pytam.
— A bom był głupi! — odrzekł mi.
Niedługo znalazł sobie jakąś wdowę, coś o lat 10 starszą od niego i ożenił się wbrew woli ojca. Stary z początku huczał, ale, w duchu może kontent, że się pozbywa zawalidro-