— Czego ty płaczesz, dziecino? — pytała dama, pochylając się nad nią. Wtem cofnęła się. Zaleciał ją gorączkowy oddech dziecka. Ale gdy spojrzała na twarz Anielki, białą, chorobliwym rumieńcem oblaną, na jej oczy wielkie, dobre i smutne, gdy pomyślała o niezmiernem nieszczęściu dziecka bez winy, odwróciła głowę — nie mogąc łez powstrzymać.
Po chwili Anielka przymknęła powieki. Zdawało się, że wysilona rozmową, drzemie. Pani po raz drugi maczaną chustką owinęła jej główkę, a potem wyszła do sieni.
— Krzysztofie — rzekła do onego, co był zpańska ubrany — jedź natychmiast do domu bryczką.
— Słucham jaśnie pani.
— Każ w salonie od ogrodu ustawić na środku łóżko... Poszlij po doktora do miasteczka i telegrafuj do Warszawy po drugiego. Rządca da ci adres.
Kamerdyner ukłonił się, ale stał, jakby pragnąc zrobić swoją uwagę.
— Chcesz co powiedzieć?...
— Sądzę — odparł z deklamacją — że jaśnie pani nie może tu zostać bez usługi.
— Kiedyż my zaraz wszyscy stąd wyjeżdżamy, byle tylko chora uspokoiła się trochę.
— Jaśnie pani nie wypada jeździć z chorymi. To rzecz doktorów i zakonnic.
Dama zarumieniła się i zawahała, jakby uznając biegłość Krzysztofa w sprawach tego rodzaju. Z drugiej przecie strony nie podobały się jej te uwagi, więc odparła sucho:
— Rób, co każę!...
— Skoro jaśnie pani każe, jadę; ale za nic nie odpowiadam! — odezwał się Krzysztof z zimnym ukłonem.
Zresztą — dodał — muszę pozwolić koniom, aby wytchnęły.
Pani wróciła do Anielki, rozmyślając nad niestosownością
Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 03.djvu/180
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/f/f0/PL_Boles%C5%82aw_Prus_-_Szkice_i_obrazki_03.djvu/page180-1024px-PL_Boles%C5%82aw_Prus_-_Szkice_i_obrazki_03.djvu.jpg)