Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 03.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dziedzic was rozpuścił, bo mu brakło pieniędzy na gajowych i polowych. Robiliście, co wam się ino podobało i chcieliście jeszcze po pięć mórg. A teraz — niech ja djabła zjem, jeżeli wy choć po dwa dostaniecie.
— To się zobaczy! — mruknął Grzyb. — Jak nas Szwab zacznie krzywdzić, to się nie damy.
— Kiej on was nie skrzywdzi, ino wy krzywdziliście starego dziedzica. Nowy weźmie tylko swoje, sprowadzi komisarza, naczelnika, a jak który z was złamie mu jedną gałązkę nadto — wpakuje go do kryminału.
Aleśta sami tego chcieli — kończył Żyd.
— Bo to prawda?
— Co ma być nieprawda? Przecie w tę niedzielę wyśta najwięcej gadali, żeby się nie godzić, albo godzić się na pięć morgów, choć was mitygował Olejarz. Aj! to chłop mądry, ale wy nic a nic rozumu nie mata...
Grzybowi zrobiło się niedobrze. Miał kupić cztery flasze wódki, ale po tych wiadomościach wziął tylko trzy, a wróciwszy do domu, począł chodzić od chaty do chaty i powtarzać, co słyszał.
Inni gospodarze martwili się, klęli lub odgrażali. Byli jednak i tacy, którzy w wieści tej widzieli intrygę Szmula, wymyśloną w celu skłonienia ich do łatwiejszej zgody z dziedzicem.
Ale już nazajutrz najwytrwalsi optymiści stracili nadzieję. Od samego bowiem rana przyjechało z miasta gubernjalnego aż trzech Niemców i ci zaczęli wieś oglądać. Do dworu nie wstępowali, natomiast obeszli las, rzeczkę i pola chłopskie.
Gdy ich we wsi ujrzano, cały tłum gospodarzy, kobiet i dzieci począł za nimi chodzić. Oni nawet nie zważali na to.
Takie postępowanie zatrwożyło gospodarzy.
— Oj, coś idzie na złe — mówił jeden. — Nasz dziedzic, jakeśwa mu drogę zachodzili, to się czasem złościł, a te pludrzyska chichoczą ino między sobą. Widać kpią se z nas...