Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 03.djvu/087

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


Rozdział VII

PAN JAN JEST ROZMARZONY, A GAJDA ZDUMIONY.


Pan Jan, odebrawszy kartkę Szmula z napisem: „Chcą pięć morgów...“ — natychmiast zrozumiał o co chodzi i uczuł, że stoi nad jamą, o której parę dni temu nie chciał myśleć. Gorąco go oblało, na mgnienie oka dech w nim zaparło, ale wnet przekonał się ze zdziwieniem, że utrata wszelkich złudzeń nie jest jeszcze nieszczęściem największem.
Tylko marzenia jego skręciły nagle w inną stronę, na jakiś trakt mniej wprawdzie wyraźny, ale długi, obszerny i wygodny.
Przedewszystkiem uczuł on do Szmula coś jakby żal za złą wiadomość, ale zarazem przekonał się, że Żyd jest mu zawsze wierny. Potem pomyślał o swej służbie i postanowił, że ją spłaci resztką pieniędzy, jaka mu pozostać ma ze sprzedaży majątku. Krzywdzenie służby nigdy nie leżało w jego usposobieniu, ani rachunkach.
Przypomniał sobie Anielkę i pominął ją.
Potem żonę i Józia... Nie chciał myśleć o ich chwilowem położeniu. Nie wątpił jednak, że nie zginą i że pomoże im ciotka prezesowa. Byle tylko wróciła...
Przyszedł mu na myśl dom, świeżo wewnątrz wyrestaurowany, w którym tak hucznie gości niegdyś przyjmował... lasy, w których polował... cały obszar ziemi, który nadawał mu tytuł dziedzica... upadek stanowiska między ludźmi... Zresztą, dobra te były posagiem żony i majątkiem dzieci!...
Ciotka, ciotka wyratuje nas... Ona wszystko odrobi...