Strona:PL Bolesław Prus - Szkice i obrazki 02.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tu weszli rekruci, i nagle — zatrzymali się jak odurzeni. Może podziałała na nich cisza, do tej bowiem izby nie dochodził żaden głos z rynku. Stali długą chwilę, przysłuchując się w milczeniu, uśmiechy znikły im z twarzy, głowy pochyliły się; potem zaczęli nawzajem spoglądać po sobie, zdziwieni i zakłopotani.
Pierwszy ocknął się Żydek felczer. Zatarł gorączkowo ręce i rzekł do jednego z mieszczan:
— Ja się nic nie boję!... Ja felczer... Zaraz pewnie zostanę młodszym felczerem, potem starszym, a może kiedy doktorem... W wojsku jest przecie awans!...
Ale że nikt mu nie odpowiedział, więc stanął przed ogniskiem i trząsł się jak w febrze.
— Bardzo zimno!... — mruknął.
Ubogi szlachcic rzucił burkę na słomę i legł na niej, przymykając oczy. Jeden z mieszczan odwrócił się do okna, oparł na kracie głowę i cicho płakał. Chłopi, oglądając się na wszystkie strony, zasiedli ławy i poczęli szeptać.
— No, cóż tak ucichliście? Na ulicy to chwaty, a w koszarach baby!... Wstyd!...
— Ja się wcale nie boję! — wrzasnął od komina Żydek w letniej marynarce. — Ja przecie felczer... Może pan starszy chce, to ja zaraz pana ogolę?... A może pan starszy potrzebuje pieniędzy, to ja mogę pożyczyć?... — szepnął.
— Nie potrzeba — odparł obojętnie feldfebel.
No, ruszajcie się, chłopcy! — zwrócił się do rekrutów. — W wojsku dobrze. Tylko z początku wydaje się smutno, ale po roku żadnegoby z was nawet nie wygnał.
— Jabym ta poszedł do domu choćby i zaraz! — mruknął jeden z najhałaśliwszych parobków.
— Co ty wiesz — mówił feldfebel. — Na wsi miałeś kartofle, dziurawą sukmanę i bose nogi, a w wojsku będziesz miał czysty mundur, buty i codzień mięso. A jaki dostaniesz karabin!... o tysiąc pięćset kroków trafisz w nieprzyjaciela.