Strona:PL Bolesław Prus - Placówka.djvu/067

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Więc ty powinieneś płacić dwadzieścia rubli za dwie morgi.
Chłop zamyślił się i rzekł po chwili:
— Zawsze się ta jaśnie pan zmiłuje...
— I choć ze trzy ruble opuści?... — pochwycił dziedzic.
Ślimak umilkł zawstydzony.
— Dobrze — rzekł dziedzic — opuszczę ci trzy ruble, i będziesz płacił tylko siedemnaście rubli rocznie. Czy jesteś kontent?
Chłop schylił się do ziemi, a nie mogąc dosięgnąć nóg dziedzica, uścisnął sztachety; lecz na jego twarzy, zamiast zadowolenia, malowała się niepewność.
— Coś jest — myślał Ślimak — że on się nie targuje! Już ja widzę, że ten szwagierek cosik zmajstrował!...
Głośno zaś dodał:
— To niech jaśnie pan jeszcze uczyni łaskę i weźmie ode mnie zadatek. Właśnie dała mi moja dziesięć rubli, a resztę, powiedziała, żebym odniósł jutro.
Wydobył z za sukmany węzełek, z niego dziesięć rubli — i wręczył dziedzicowi.
— Za pozwoleniem — przerwał dziedzic — pieniądze wezmę później, a teraz zrobię ci propozycję. Czy pamiętasz, ile mi za morgę łąki zapłacił w zeszłym roku Grzyb?
— Osiemdziesiąt rubli.
— I oprócz tego zapłacił rejenta i geometrę, czy tak?
— Święta prawda.
— Otóż słuchaj. Ja te dwie morgi łąki, które chcesz dzierżawić, sprzedam ci po sześćdziesiąt rubli, więc o dwadzieścia rubli taniej aniżeli Grzybowi. Jeszcze zrobię lepiej, bo — nic nie wydasz ani na geometrę ani na rejenta. Ale wiesz pod jakim warunkiem?
Chłop pokornie wzruszył ramionami.
— Pod tym warunkiem, żebyś zdecydował się sam, zaraz, nie pytając żony. Uważaj więc: zapłacisz sto dwadzieścia ru-