Strona:PL Bolesław Prus - Pierwsze opowiadania.djvu/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W tej chwili Jędrek poleciał do warsztatu, a pani Durska odezwała się płaczliwym głosem:
— Co też to znowu panu Ignacemu do łba strzeliło?... Rzucać nas, takich przyjaciół, takich... co to żebyś pan z latarnią szukał, nie znajdziesz na całym świecie!
Panewka milczał.
— No, panie Ignac, szoruj pan na górę!... stary kazał na przeprosiny kupić pół kwarty anyżówki, no!...
Ponieważ w tej chwili usłyszano jakiś krzyk w podwórzu, więc majstrowa i czeladnik wyszli do sieni. To Durski wołał z ganku drugiego piętra:
— Ignaś!... Ignaś, psia wiaro!... Kim na górę!... Palniemy sobie po kieliszku...
— Nie chcę!... — odpowiedział tym samym głosem czeladnik, otrząsając się gniewnie.
— Aaa!... Jakiż z ciebie Ignac, mój ty Ignaś! — wołał znowu majster. — No, chodźże do mnie!... Ja już zeszedłem na pierwsze piętro, chociażem majster i mógłbym być twoim ojcem... Chłopcy! a weźcie się do niego...
Po tych słowach, zbiegli ze schodów z wielkim łoskotem dwaj najsilniejsi terminatorzy, a jednocześnie z ganków i okien poczęli wyglądać lokatorowie. Lecz choć chłopcy wzięli go pod oba ramiona, a otyła Durska poczęła z całych sił rękami i głową podpierać mu plecy, uparty Panewka ani drgnął. Dopiero gdy Jaś przybiegł do niego i szepnął słówko, czeladnik zmiękł odrazu i milcząc poszedł do roboty.
Teraz już poznali wszyscy, jak wielką władzę ma nad Ignacym sierota, i — znienawidzili Jasia jeszcze bardziej.


IX. FIGIEL POCZCIWEGO JĘDRUSIA.

Po owej awanturze z majstrem, Panewka jeszcze bardziej zbliżył się do Jasia, coraz częściej składał mu wizyty lub zapraszał do siebie. Na jednej z takich wizyt zapytał sieroty: