Przejdź do zawartości

Strona:PL Bolesław Prus - Pierwsze opowiadania.djvu/084

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

skiej, posuwał się zwolna strudzony chłopiec, w siwej sukmance, z kobiałką i torbą na plecach.
Zdawało się, że wśród głębokiego milczenia krople deszczu nucą tęskną melodją znanej pieśni:

Przez dolinę, przez pole,
Idzie sobie pacholę,
Idzie sobie i śpiewa,
Wiatr mu z deszczem przygrywa!

Może spotkacie kiedy wiejskiego chłopca, który szuka zarobku i takiej nauki, jakiej między swoimi nie mógł znaleźć. W jego oczach zobaczycie jakby odblask nieba, które przegląda się w powierzchni spokojnych wód; w jego myślach poznacie naiwną prostotę, a w sercu tajemną i prawie bezświadomą miłość.
Wówczas podajcie rękę pomocy temu dziecku. Będzie to nasz mały brat, Antek, któremu w rodzinnej wsi stało się już za ciasno, więc wyszedł w świat, oddając się w opiekę Bogu i dobrym ludziom.