Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 05.djvu/045

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Pokaż nam twój wóz latający, to i nie będzie nas bolała głowa — rzekł Permski. — Ale tymczasem wozu niema, a księżniczka siedzi...
— Za pozwoleniem! — odezwał się Łoski. — Jeżeli pan wciąż będzie powiększał trudności, to wkońcu pokaże się, że nic nie można zrobić dla uwięzionej.
— Ja nie potrzebuję stwarzać trudności, bo one już są — rzekł Permski. — Ale ja należę do takich, którzy nie cofają się przed trudnościami. Dla nas niema niepodobieństw!
— Tak jak i dla nas nie bywało ich w swoim czasie — mruknął Łoski.
Ale Trawiński złożył ręce i z zachwytem patrzył na Permskiego. „Jeżeli dla kogoś niema niepodobieństw — myślał — to i dla mnie ich nie powinno być. Jeżeli kto ma wielki cel, to i ja mam prawo mieć go.“ — Istne objawienie prawdy, o której Józef niejednokrotnie słyszał, ale dopiero dziś pojął w jakiś nowy sposób, dziś ją odczuł. „Niema niepodobieństw!“ — powtórzył w duchu i mimowoli spojrzał na pannę Zofję, bogatą dziedziczkę dumnych panów. Spojrzał na nią, ale myślał nie o niej.
— A gdyby owa księżniczka była zadowolona ze smoka?... gdyby smok był młody, przystojny, bogaty i dobrze wychowany? — zapytała nagle panna Klęska, patrząc na chwiejące się szczyty sosen rozmarzonemi oczyma.
— Ot i mamy zgodę ze swoim losem! — odrzekł Permski. — Ja, widzicie, nie mówię o tych księżniczkach, którym jest dobrze, ale o księżniczkach niewolnicach, którym źle w więzieniu, choćby nawet ze złotemi kratami.
— Pozwólcie państwo wtrącić małe słówko — nagle odezwał się kleryk. — Jeżeli tę niewolnicę, o której mówi pan Permski, doświadcza Bóg, ażeby kiedyś z lochu więziennego wydźwignąć ją na najwyższy tron świata, to nie wiem, czy oddalibyśmy jej usługę, wydzierając gwałtem ze szponów smoka. Ale może być i inny wypadek: może niewolnica cierpi za ja-