Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 04.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tam za klamkę i — przypominam sobie, że nie mam do kogo pójść!... Moi są daleko, a obcych cóż ja obchodzę?...
Dzisiejszej nocy śniło mi się, że jestem wyrostkiem. Bawiłem się z młodszem rodzeństwem, a gdy jedno z nich rzuciło kapelusz na drzewo, wlazłem po niego bez utrudzenia. Dziwiłem się swojej zręczności i temu, że twarze braci i siostry są niewyraźne, jakby nieznane mi.
Ocknąłem się, alem nie otwierał oczu, aby nie spłoszyć marzeń. Niechże choć we śnie przypatrzę się tym, których nie zobaczę nigdy.
Jak tu pusto, jakże mi strasznie w tej celi!
Czy wśród takiej ciszy nie upływa wieczność? Czy śmierć nie jest wiekuistem marzeniem o nicości, między przedmiotami, w których wygasła myśl, czucie, nawet ruch?...
Nagle usłyszałem stłumiony dźwięk. Na dachu śnieg tajał, a krople jego, padając na blachę pod oknem, wybijały trzy różne tony: smutny, smutniejszy i jeszcze smutniejszy...
Otworzyłem oczy. Nad łąkami weszło słońce i czerwonem światłem zalało sklepienie izby, rysując na niem wizerunek kraty w oknie. Stopniowo czerwoność bladła, krata posuwała się coraz dalej, wkońcu zeszła na ścianę, a na dworze — zaświergotały ptaki.
Za oknem, krople wciąż uderzają w blachę, dzwoniąc trzema tonami: żal... żal... żal!... jakby płakały nade mną.
Nie — w naturze niema rzeczy martwych, ani nieczułych. Są tylko różne formy życia, jedne więcej, drugie mniej dostępne dla rozumu i zmysłów. Dopiero na granicy istnienia, człowiek spostrzega nowe widnokręgi i cały świat bytów w tem, co uważał za nicość i próżnią...
W takiem dziwnem miejscu znalazłem schronienie, ja — rozbitek. Jestem odcięty od ludzi, od ich anielskich złudzeń i zwierzęcych popędów. Otacza mnie przeszłość i nieśmiertelna natura. Tu wiatr jest oddechem, a kropla wody żyjącą istotą. Z pustek płyną fale wrażeń i myśli, cichość przemawia