Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 03.djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Warszawy, a dziesięć od najbliższej stacji kolejowej… No, i co ja teraz będę robił?… w jaki sposób dostanę się do miasta!… Łaska boska, że nie skaleczyłem nogi, tylko stłukłem… Tak, ale mogłem odbić ciało od kości…
Na szosie nie widać ani jednej furmanki… Szczęściem na prawo od szosy, w odległości pół wiorsty, dostrzegam porządną chatę i budynki gospodarskie… Obok stoi krzyż, widocznie mieszkają tam ludzie pobożni a więc i litościwi…
Z trudnością dowlokłem się do rowu i przyciągnąłem nieszczęsną machinę. O tom się urządził!… W przedniej obręczy dziura tak wielka, że szczur mógłby się w niej schować, lewy pedał zgięty a kierownik skrzywiony. Przypuściwszy, że z kierownikiem, a nawet z pedałem, poradziłbym sobie, to już takiej dziury w pneumatyce zalepić nie potrafię. Wszystko to zaś trafiło mi się o trzydzieści wiorst od Warszawy!… Winszuję kochanemu doktorowi pomysłu… Oczywiście zależało mu na tem, ażebym kark skręcił!… Może jest przyjacielem małżonka Karoliny?…
Uczucie samotności i oddalenia od miasta, domu, banku, przyjaciół, wreszcie od jakiejkolwiek nadziei ratunku, tak mnie przeraziło, że mimo przykrego bólu w nodze, zerwałem się, podźwignąłem rower i powoli, wśród nieopisanych wysiłków, począłem wlec się do owej chaty. Oczywista łaska Boża, że nieszczęście spotkało mnie niedaleko od mieszkania ludzkiego, gdzie wynajmę konie, obmyję rozbitą nogę, odpocznę, a może i co zjem. Poczciwy wieśniak zapewne ma dzieci, więc gdy nie zechce wziąć pieniędzy za mleko (byle nie cedzone!), oddam malcom szynkę i bułki…
A może w dniu, kiedy naród polski uczci moje zasługi, może z pośród licznych deputacyj wysunie się jaki prosty człowiek, który ocierając łzę spracowaną dłonią, rzeknie wzruszonym głosem:
„— Panie, ja jestem owym małym chłopakiem, któremu