Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 03.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak — odpowiedziałem i spojrzałem na nią wzrokiem, w którym wyraziły się wszystkie moje pragnienia i tęsknoty.
— Więc może i ja za kilka miesięcy będę miała co do powiedzenia o sobie — szepnęła.
„Aniele!…“ chciałem zawołać, ale pohamowałem się i wybiegłem z pokoju. Pomimo to, zrozumiałem, żem się prawie oświadczył i że prawie zostałem przyjęty.
— O ty droga… o ty słodka… o ty moja!…
W kwietniu rachunki likwidującej się fabryki zbliżały się do końca, a już miałem w banku trzy tysiące dwieście siedemnaście rubli z kopiejkami. Czułem się jednak zmęczony: źle sypiałem, traciłem apetyt, niekiedy myliłem się w dodawaniu, z trudnością przychodziło mi skupić uwagę… Zrozumiałem, że buchalter nie może pracować przez jedenaście godzin na dobę.
Lecz jeżeli nie będę pracował przez jedenaście godzin na dobę, jeżeli nie wyrzeknę się roweru i orzeźwiających wycieczek za miasto, w takim razie nie będę miał trzech tysięcy rubli rocznie i — nie wykarmię rodziny. Trzeba, dopóki nie awansuję, prowadzić dom z wielką oszczędnością… Obawiam się, czy nawet droga Karolcia nie będzie musiała jeszcze rok… dwa… udzielać lekcyj?…
Męczony przez takie troski, poszedłem do ukochanej dziewczyny, pojmując, że ulegam zdenerwowaniu i że, bylem spojrzał na Karolcię, odzyskam odwagę. Idąc zaś, myślałem:
Poco mam jej dawać aż dwa tysiące na wyprawę?… Wszak jeżeli dam tysiąc pięćset rubli, to wzamian, na zagospodarowanie się, będziemy mieli przeszło tysiąc siedemset?… Poco uboga panienka, nauczycielka, miałaby aż dwa tysiące rubli wydawać na fatałaszki?… Kiedy się nareszcie stanowczo oświadczę (musi to nastąpić niedługo, ponieważ obiecałem jej za kilka miesięcy…) kiedy się oświadczę, wezmę którego dnia z kasy tysiąc pięćset rubli, włożę w grubą kopertę, pójdę do szanownej matki i powiem: