Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 03.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Paskudztwo — odparł Gneist.
— Zna się!... — mruknął Marek Aureljusz, zerkając jednem okiem w stronę Juljana.
— Co mówisz? — spytał Gneist.
— Ja tak sam do siebie...
— Głupiejesz na starość.
— Dla utrzymania równowagi w naszej spółce — odpowiedział wierny sługa.
Po śniadaniu Marek Aureljusz obtarł panu ręce i surdut bibułą, chemik zaś wydobył z szafy gruby zeszyt i podał go Juljanowi.
— Tu — rzekł — jest opis sposobów otrzymywania każdego hydrometalu. Przerób go starannie.
I chciał odejść. Juljan zatrzymał go.
— Mam je otrzymywać bez pańskiej pomocy?...
— Rozumie się.
— Więc to łatwa robota?
— Zobaczysz.
— Zobaczysz!... — powtórzył Marek Aureljusz, wykrzywiając się przez plecy Gneista.
— Co mówisz? — zapytał starzec.
— Ja tak do siebie.
Gneist wyszedł, Juljan wziął się do zeszytu.
Metoda otrzymywania całego szeregu hydrometalów cięższych i lżejszych od wody, była napozór bardzo prostą. Z pewnej ilości kaolinu, przy udziale stosownych odczynników, wytwarzała się w retorcie pewna objętość glinu, z którą należało połączyć ściśle odmierzoną ilość wodoru od kilkuset do kilku tysięcy objętości. Reakcja odbywała się przy ogromnem ciśnieniu i bardzo niskiej temperaturze. Nadto zaś w pewnych chwilach należało przepuszczać przez mieszaninę prąd elektryczny, oznaczonego natężenia.
Juljan rozpoczął pracę od hydrometalu Alfa. Pierwszy dzień upłynął mu na przygotowywaniu materjałów, na drugi