Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 03.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

musi mieć wewnątrz dużo miejsca, gdzie coś jest i coś się robi. Ale co?...
Przy świetle kilku płomyków gazowych Juljan rozejrzał się po laboratorjum i do pewnego stopnia zrozumiał urządzenie. Spostrzegł naprzód, że druty stosu elektrycznego przenikają do wnętrza cylindra. Widocznie ma tam miejsce rozkład wody. Wodór zbiera się w wielkiej ilości i może nawet skrapla się pod własnem, niezmiernem ciśnieniem. Ale skąd dopływa woda i gdzie podziewa się tlen?...
Dalej spostrzegł, że aparat, skraplający kwas węglany, zapomocą bardzo grubej rury łączy się także z cylindrem. Widocznie kwas węglany dopływa tu w celu wytworzenia niskich temperatur. Ale gdzie odpływa?
Dotknął ręką ściany cylindra i przekonał się, że istotnie jest bardzo chłodna.
Zkolei zwrócił uwagę na śrubę mikrometryczną. Przeznaczenia jej łatwo się domyślił. Prawdopodobnie reguluje ona dopływ wodoru i kwasu węglanego; może odpływ zużytych gazów, a najpewniej robi jedno i drugie. Ale jakim sposobem?
Co krok spotykał rzeczy niejasne. Jedno tylko zdawało się nie ulegać wątpliwości, że wewnątrz cylindra zachodzą jakieś reakcje chemiczne i że ma miejsce ogromne ciśnienie gazów, przy którem byłyby zabawką dynamitowe miny. Stary chemik na przestrzeni kilkunastu metrów kwadratowych uwięził siły, mogące stworzyć wulkan i — jego postawił na straży!... Coby się stało z nim, z budynkiem, a nawet z częścią Paryża, gdyby nastąpił wybuch?...
W tej chwili spojrzał na manometr i zobaczył, że skazówka opadła o jeden cały stopień. Pot wystąpił mu na czoło. Co robić?... Czy zwiększać ciśnienie, jak kazał starzec, czy pozwolić na stopniowe wyczerpanie sił? A jeżeli wtedy właśnie nastąpi eksplozja?...
— To wielki zbrodniarz! — szepnął Juljan.
„A tyś jego niewolnik...“ — odpowiedział mu głos w duszy.