Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 01.djvu/269

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

likatności uczuć, natychmiast zażądał dymisji z urzędu prezesa i rachunków z sumy u Rudolfa złożonej. Gdy to nastąpiło, pan Adam przekonał się, że mu grozi ostateczna ruina: nietylko bowiem stracił wielki i pewny dochód, ale nadto, zamiast kilkunastu, otrzymał parę tysięcy rubli kapitału. Resztę sam w ciągu paru lat stracił, ciągle oglądając się na miljony Rudolfa.
Nieszczęście nie przychodzi nigdy samo, wnet bowiem Helenka wpadła w ciężką słabość, dowiedziawszy się o śmierci ukochanego brata. W kuchni, przedpokojach i garderobie szeptano. Dama też do towarzystwa, wyrozumiawszy co się dzieje, uczuła niepohamowaną tęsknotę do Francji i po raz pierwszy w tym domu dostała spazmów.
Opinja tymczasem nie próżnowała, — w mieście poczęły krążyć najdziwaczniejsze plotki. Gdy zaś przez setne usta dowiedziano się, że Adam zabronił synowi na rok przerwać nauki, wybuchło oburzenie. Jedni utrzymywali, że pan Adam jest szaleńcem, który w pogoni za marą wielkości — zabija własne dzieci. Drudzy — nazywali go kuglarzem, który niskie cele egoistyczne zasłaniał maską idei rodowej. Inni zarzucali mu niewdzięczność względem Rudolfa. Wszyscy zaś w duchu przyznawali, że pan Adam jest już nieodwołalnym bankrutem, którego unikać należy. Póki miał znaczenie i w perspektywie duży majątek, tolerowano jego kastowość i pomiatanie ludźmi, ale dziś nie było już interesu.
Poglądy takie krążyły między ludźmi wszelkich klas i stanowisk — i nie dziw! Byłże bowiem choć jeden człowiek, któremu pan Adam zrobił dobrze, choć jedno serce, któreby do siebie przywiązał?... A jednak w gruncie rzeczy nie był on złym, tylko manjakiem, fanatycznym wyznawcą zupełnie fałszywej idei. Ludzi takich, niestety! społeczeństwo posiada dość wielu. Duma rodowa w niższym lub wyższym stopniu stanowi dla nich artykuł wiary. Boleją oni nad własnym upadkiem, marzą o wskrzeszeniu dawnego blasku, lecz jednocześnie