Strona:PL Bolesław Prus - Nowele, opowiadania 01.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zaraz pojedziemy, tylko ten jeszcze siądzie — odparł furman.
— Jakiem prawem on ma tu siadać, kiedyś przyrzekł, że sam jeden będę jechał.
— Czego się pan tak gniewa?... On tylko do tej karczmy dojedzie, bo sobie nogę zwichnął i iść dalej nie może.
Istotnie przy karczemce ekwipaż zatrzymał się znowu, lecz zamiast uwolnić ze swego wnętrza człowieka, który nogę wywichnął, przyjął natomiast paru innych, wyglądających dosyć zdrowo, choć niezbyt czysto.
Mój przyjaciel pienił się z gniewu, obiecywał wracać do Warszawy, a jednocześnie zapewniał Żydka, że poto tylko jedzie do Wydrwiszek, aby go zaskarżyć i sprocesować.
— Czego pan taki zły? — odparł furman, wysłuchawszy pogróżek. — Pan się ludzi boi czy co? Że pan z Warszawy, a my z Wydrwiszek, to już pan nami pogardza. Aj! waj! panby chciał, żeby ludzie żyli jak wilki, żeby jeden z drugim nie gadał, jeden drugiemu nie pomagał, jeden za drugim się nie ujął. Na świecie nie bez to jest bieda, że kilku jedną furmanką jedzie, ale bez to, że każdy chce tylko dla siebie dobrze, a o innych nie dba!
— Przeciwnie! przeciwnie!... — odpowiedział schwytany za serce mój przyjaciel. — Owszem! ja właśnie chcę, ażeby ludzie jednoczyli się ze sobą i cieszę się bardzo, że zasady wynalezione przeze mnie tak szybko upowszechniają się w masach.
Furman nadstawił ucha. Nie zrozumiał wprawdzie nic, ale domyślił się, że odtąd będzie mu już więcej wolno, i odparł, ściskając Jacka za rękę.
— Ja wiedziałem, z kim jadę, ja pana zaraz poznałem!...
Utopowicz wpadł w otchłań zdumienia. Jakto?... więc nawet ten skromny obywatel zna jego idee i osobę... Więc wieść o jego zasługach doszła nietylko do Wydrwiszek, ale nawet przenikła pod płócienne dachy bryk furmańskich?!
Tak marzył na jawie mój przyjaciel, a tymczasem furman,