W MAŁEM MIASTECZKU.
W KTÓRYM AUTOR REKOMENDUJE CZYTELNIKOWI SWEGO PRZYJACIELA.
Oto jest pan Utopowicz, literat i mój przyjaciel. Czy naprawdę panowie się nie znają?... Na imię mu Jacek. Nigdy nie przypuszczałem, aby dwaj tak znakomici ludzie, jak ty i on, czytelniku, nie zetknęli się jeszcze ze sobą na polu pracy około publicznego dobra!...
Pan Utopowicz Jacek i literat ma honor należyć do tej kategorji ludzi, o których nikt nie wie, jak wyglądają, i których określić można zapomocą samych negacyj. Jest on nie tłusty i nie chudy, choć nie twierdzę, aby miał był nieumytym; jest prócz tego niebrzydki, niewysoki, nieubogi i niegłupi, — przynajmniej tak utrzymuje on i jego rodzina.
Pewnego czasu, powyżej opisany mój przyjaciel wymyślił rozprawę „O potrzebie łącznego działania w celu podniesienia ogólnego dobrobytu“ — nie poprzestając na wymyśleniu, napisał ją i wydrukował. Gdy po raz ostatni przeglądał rękopis, zrobił mu jeden tylko zarzut, ten mianowicie, że jest dość nieczytelny. Robiąc pierwszą korektę, znalazł, że rozprawa jest wcale niezła, przy drugiej — że jest wyborna, a gdy ją ujrzał już w postaci książki, posiadającej żółte okładki, mimo całej bezstronności przyznać musiał, że pomysł i wykonanie należą do arcydzieł, mogących stanowczo wpłynąć na przyszłość społeczeństwa.