Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/257

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Wściekam się, czy co u dyabła?“...
Wtem zdaleka zobaczył dwa światła powoli zbliżające się w jego stronę; za niemi majaczyła ciemna masa, za którą ciągnął gęsty snop iskier.
„Pociąg?“... — rzekł do siebie, i przywidziało mu się, że jestto ten sam pociąg, którym jedzie panna Izabela... Znowu zobaczył salonik oświetlony latarnią, przysłoniętą niebieskim kamlotem, a w kącie dostrzegł pannę Izabelę w objęciach Starskiego...
— Tak kocham.. tak kocham.. — szepnął. — I nie mogę zapomnieć!...
W tej chwili opanowało go cierpienie, na które w ludzkim języku już niema nazwiska. Dręczyła go zmęczona myśl, zbolałe uczucie, zdruzgotana wola, całe istnienie... I nagle uczuł nie pragnienie, ale — głód i żądzę śmierci.
Pociąg zwolna zbliżał się... Wokulski nie zdając sobie sprawy z tego co robi, upadł na szyny. Drżał, zęby mu szczękały, schwycił się oburącz podkładów, miał usta pełne piasku... Na drogę padł blask latarń, szyny zaczęły cicho dźwięczyć pod toczącą się lokomotywą...
— Boże, bądź miłościw... — szepnął i zamknął oczy.
Nagle uczuł ciepło i gwałtowne szarpnięcie, które strąciło go z szyn... Pociąg przeleciał o kilka cali od głowy, obryzgując go parą i gorącym popiołem. Na chwilę stracił przytomność, a gdy