Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Już go prawie sprzedałem — odparł Wokulski.
— Żydom?...
Zerwał się z fotelu i wsadziwszy ręce w kieszenie, zaczął chodzić po pokoju.
— A komuż go sprzedam?... — spytał. — Czy tym, którzy nie kupią sklepu, gdyż mają pieniądze, czy tym, którzyby go dlatego tylko kupili, że nie mają pieniędzy? Sklep wart ze 120,000 rubli, mam je rzucić w błoto?
— Strasznie ci żydzi wypierają nas...
— Zkąd?... Z tych pozycyj, których nie zajmujemy, albo do zajmowania których sami ich zmuszamy, pchamy ich, błagamy, aby je zajęli. Mego sklepu nie kupi żaden z naszych panów, ale każdy da pieniądze żydowi, aby on go kupił i... płacił dobre procenta od wziętego kapitału.
— Czy tak?...
— Naturalnie, że tak, wiem przecie, kto Szlangbaumowi pożycza pieniędzy...
— To Szlangbaum kupuje?
— A któżby inny? Klein, Lisiecki, czy Zięba? Ci nie znaleźliby kredytu, a znalazłszy, możeby go zmarnowali.
— Będzie kiedyś awantura z tymi żydami — mruknąłem.
— Bywały już, trwały przez ośmnaście wieków i jaki rezultat?... W antiżydowskich prześladowaniach zginęły najszlachetniejsze jednostki, a zostały