Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom3.djvu/011

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mogłem sypiać po nocach blisko przez dwa miesiące. A jeżeli dzisiaj lubię wieczorem wstąpić na piwo, czego nigdy nie robiłem i nawet siedzę w knajpie do północy, to poprostu robię to ze zmartwienia. Jej, tej świętej kobiecie, wytoczyć proces o kradzież!... Nato, Bóg mi świadkiem, trzeba być taką półwaryatką jak pani baronowa.
Zato też nam zapłaciła dzika baba dziesięć tysięcy rubli... Ach, gdyby to odemnie zależało, wydusiłbym ze sto tysięcy. Niechby płakała, niechby spazmowała, niechby nawet umarła... Niegodziwa kobieta!
Ale myślmy o czem innem, nie o ludzkich niegodziwościach.
Właściwie mówiąc, kto wie, czy poczciwy Stach nie był mimowolną przyczyną nieszczęścia pani Stawskiej; a nawet może nietyle on, ile ja... Ja go do niej gwałtem prowadziłem, ja radziłem Stachowi, ażeby nie odwiedzał tej poczwary, pani baronowej, ja wreszcie pisałem do Wokulskiego, kiedy był w Paryżu, ażeby zasięgnął tam wiadomości o Ludwiku Stawskim. Krótko mówiąc: ja, nikt inny, tylko ja, rozdrażniłem tę jędzę Krzeszowską. Odpokutowałem też przez dwa miesiące!... Ha, trudno; Panie Boże, jeżeli jesteś, zbaw pomimo to duszę moję, jeżeli ją mam, jak mówił pewien żołnierz z czasów rewolucyi francuskiej. (Ach, jak ja się starzeję, jak ja się starzeję!.. Zamiast odrazu przystąpić do rzeczy, baję, kręcę, nudzę... Choć,