Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/419

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sem: Na karcie mojej historyi zapisał się piękny dzień — odegrałam rolę Putyfarowej i znalazłam Józefa... Cha! cha! cha!... Jedna tylko rzecz napełnia mnie obawą: że pan nawet nie potrafisz ocenić, jak ja umiem zawracać głowy. W takiej chwili stu innych na pańskiem miejscu powiedziałoby, że żyć bezemnie nie mogą, że zabrałam im spokój i tam dalej... A ten odpowiada krótko: nie!... Za to jedno: „nie“ powinieneś pan dostać w królestwie niebieskiem krzesło pomiędzy niewiniątkami. Takie wysokie krzesełko, z poręczą zprzodu... Cha! cha! cha!...
Tarzała się na siodle ze śmiechu.
— I coby pani z tego przyszło, gdybym odpowiedział jak inni?
— Miałabym jeden tryumf więcej.
— A z tego co pani przyjdzie?
— Zapełniam sobie pustkę życia. Z dziesięciu tych, którzy mi się oświadczają, wybieram jednego, który wydaje mi się najciekawszym, bawię się nim, marzę o nim...
— A potem?
— Robię przegląd następnej dziesiątki i wybieram nowego.
— I tak często?
— Choćby comiesiąc. Co pan chce — dodała wzruszając ramionami — to miłość wieku pary i elektryczności.
— A tak. Nawet przypomina kolej żelazną.