Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/364

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zostaję! — szepnął. — Bóg, ani ludzie nie przebaczyliby mi zaniedbania podobnej sprawy.
Mrok już zapadał. Wokulski zaświecił gazowe lampy nad stołem, wydobył papier i pióro i zaczął pisać:
„Mój Ignacy! Chcę pogadać z tobą o bardzo ważnych rzeczach, a ponieważ do Warszawy już nie wrócę, proszę cię więc, ażebyś jak najśpieszniej“...
Nagle rzucił pióro: jakaś trwoga opanowała go na widok napisanych przez siebie wyrazów: „do Warszawy już nie wrócę“...
— Dlaczego nie mam wrócić?... — szepnął.
A poco?... Może poto, ażeby znowu spotkać pannę Izabelę, znowu stracić energią?“
— Raz nareszcie muszę zamknąć te głupie rachunki...
Chodził i myślał:
„Oto dwie drogi: jedna wiedzie do nieobliczonych reform ludzkości, druga do podobania się, a nawet przypuśćmy, do zdobycia kobiety. Co wybrać?“...
„Bo jużci jest faktem, że każdy nowy a ważny materyał, każda nowa siła, to nowe piętro cywilizacyi. Bronz stworzył cywilizacyą klasyczną, żelazo wieki średnie; proch zakończył wieki średnie, a węgiel kamienny rozpoczął wiek XIX-ty. Co się tu wahać: metale Geista dadzą początek takiej cywilizacyi, o jakiej nie marzono i kto wie, czy wprost nie uszlachetnią gatunku ludzkiego“...