Strona:PL Bolesław Prus - Lalka Tom2.djvu/350

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

metale; druga iskrząca się jak słońce, albo nagle gasnąca, a tą była ona...
„Co tu wybrać? — myślał — jeżeli jedno jest wątpliwe, a druga niedostępna i niepewna. Bo choćbym nawet dosięgnął jej, czy ja jej kiedy uwierzę?... czy nawet mógłbym uwierzyć?...“
Z tem wszystkiem czuł, że zbliża się chwila decydującej walki pomiędzy jego rozumem i sercem. Rozum ciągnął go do Geista, serce do Warszawy. Czuł, że ladadzień coś z tego musi wybrać: albo ciężką pracę, która wiodła do nadzwyczajnej sławy, albo płomienną namiętność, która obiecywała chyba to, że spali go na popiół.
„A jeżeli i to i tamto jest złudzeniem, jak owa łopatka, albo chustka ważąca sto funtów?...“
Poszedł jeszcze raz do magnetyzera Palmierego i zapłaciwszy należne 20 franków za konferencyą, począł zadawać mu pytania:
— Więc twierdzisz pan, że mnie nie można zamagnetyzować?
— Coto jest niemożna! — oburzył się Palmieri. — Niemożna odrazu, gdyż nie jesteś pan medyum. Ale możnaby z pana zrobić medyum, jeżeli nie w kilka miesięcy, to w kilka lat.
„Zatem Geist stanowczo nie otumanił mnie“ — pomyślał Wokulski. Głośno zaś dodał:
— A kobieta, panie Palmieri, może zamagnetyzować człowieka?
— Nietylko kobieta, ale nawet drzewo, klamka,