Przejdź do zawartości

Strona:PL Bolesław Prus - Kłopoty babuni.djvu/029

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ III

RZUCAJĄCY TROCHĘ ŚWIATŁA NA SOTERKA I JEGO NAUCZYCIELA.


Po krótkiej naradzie z rządcą, który dowiódł mi należycie, że dla wielkich operacyj agronomicznych obecność moja jest nietylko bezużyteczna, ale nawet wysoce szkodliwa, że wyjazd na dni parę wywrze jak najlepszy wpływ na mój humor i zdrowie i że wkońcu on, to jest rządca, chętnie weźmie pod swą troskliwą i bezinteresowną opiekę cały mój ruchomy i nieruchomy majątek i dopilnuje go staranniej niż wszyscy właściciele ziemscy całego świata, — stanowczo zdecydowałem się towarzyszyć majorowej w wycieczce, mającej na celu wykształcić umysł i uszlachetnić serce ukochanego jej wnuczka.
Pragnąc obejrzeć moje konie, woły, krowy, tudzież inne zarówno martwe jak i ożywione czynniki wiejskiej produkcji, — która (według najświeższych odkryć prasy perjodycznej) stanowi fundament dla materjalnej i duchowej pomyślności społeczeństw, — pokolei wstępowałem do obór, stodół i chlewków, notując w pamięci: ilość żyjących reprezentantów każdego gatunku domowych kręgowców, wymiary nagromadzonej mierzwy i inne tym podobne szczegóły, a to w tym celu, abym po powrocie łatwiej mógł ocenić doniosłość ulepszeń, jakie wprowadzić miał pełen zapału i gorliwości mój zastępca.
Wszedłszy do stajni, która w programie moich wizyt ostat-