Strona:PL Bolesław Prus - Kłopoty babuni.djvu/014

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tymczasem Pawełek, zawsze najchętniej zjawiający się tam, gdzie mnie niema, wrócił na podwórze z kuchni, obciążony olbrzymią ławą, która od lat kilkunastu przy obiadach, kolacjach i innych wybitniejszych momentach wiejskiego życia stanowiła podstawę dla działalności wszystkich dziewek i parobków mego folwarku. Z kilku uderzeń w koła wasąga wniosłem, że wysoce użyteczny sprzęt kuchenny zajął już nowe stanowisko i że za chwilę będę miał sposobność urzeczywistnić większą połowę uczynków miłosiernych, mających na celu zabezpieczenie doczesnej egzystencji osób, na których są wykonywane.
— Tu, serce, tu bliżej przysuń ławkę, rybeńko! — zaczęła znowu dama. — Kuba, ptaszeńku! trzymaj dobrze konie, żeby się nie spłoszyły, niebożęta. Sociu, jedyna pociecho moja, weź Mruczka, bo tu, widzę, psy są, żeby go choć nie roztargały, mizeraka!... Panie Postępowiczu, gołąbku, podaj rękę starej grzesznicy, bo jak padnę, to nawet kosteczek moich nie będziecie się mogli doliczyć!...
— Niech mi pani z łaski swojej poda nogę — odezwał się Pawełek — to ją uplacuję.
— Niech cię Bóg błogosławi, kochane dziecko, za twoją przychylność dla biednej osoby w podeszłym wieku!...
Zbliżyłem się znowu do okna i dostrzegłem, że na wasągu zaszły radykalne zmiany. Parasol zwinięto. Zamiast miłego oblicza staruszki dominowała w tej chwili nad wasągiem tylna część jej salopki, tudzież żółta w pomarańczowe kwiaty spódnica, z pośród fałdów której sterczała noga, jakiejby się nawet kilkoletni hipopotam nie zawstydził. Nogę tę Pawełek z niemałym trudem starał się sprowadzić do poziomu ławki, podczas gdy górne zakończenie otyłej damy utrzymywał w swoich objęciach, zsiniały skutkiem wytężenia, właściciel ponszy bez rękawów i kapelusza z termometrem. Tymczasem na łonie gimnazisty siedział tłusty i najeżony bury kot, któ-