Strona:PL Bolesław Prus - Faraon 02.djvu/058

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Egipt już się zgodził.
Namiestnikowi krew uderzyła do głowy.
— Upał plącze twoje myśli, stary człowieku — rzekł do Hirama spokojnym głosem. — Zapominasz nawet, że podobna sprawa nie mogłaby się obyć bez pozwolenia faraona i... mego!
— I to nastąpi. Tymczasem zawarli układ kapłani.
— Z kim?... Jacy kapłani?...
— Z arcykapłanem chaldejskim, Beroesem, umocowanym przez króla Assara — odparł Hiram. — A kto z waszej strony?... Nie twierdzę na pewno, ale zdaje się, że jego dostojność Herhor, jego dostojność Mefres i święty prorok Pentuer.
Książę zbladł.
— Uważaj, Fenicjaninie — rzekł — że oskarżasz o zdradę najwyższych dostojników państwa...
— Mylisz się książę, to wcale nie jest zdrada: najstarszy arcykapłan Egiptu i minister jego świątobliwości mają prawo prowadzić układy z sąsiednimi mocarzami. Wreszcie, skąd wie wasza dostojność, że wszystko to nie dzieje się z woli faraona?
Ramzes musiał przyznać w duszy, że układ podobny nie byłby zdradą państwa, tylko — lekceważeniem jego, następcy tronu. Więc to w taki sposób traktują go kapłani, jego, który za rok może być faraonem?... Więc dlatego Pentuer ganił wojny, a Mefres popierał go!...
— Kiedy to się miało stać? gdzie?... — spytał książę.
— Podobno zawarli układ w nocy, w świątyni Seta pod Memfisem — odpowiedział Hiram. — A kiedy?... Dobrze nie wiem, lecz zdaje się, że tego dnia, kiedy wasza dostojność wyjeżdżałeś z Memfisu.
„A, nędznicy!... — myślał namiestnik. — To oni tak szanują moje stanowisko!... Więc oni mnie oszukiwali i opisem stanu państwa?... Jakiś dobry bóg budził moje wątpliwości w świątyni Hator...“
Po chwili wewnętrznej walki, rzekł głośno: