Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 03.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XV.
ODGŁOSY Z INNEGO ŚWIATA.

— Proszę pani, przyszła pani Arnold.
— Dawno?
— Czeka z kwadrans.
Taką wiadomość na schodach udzieliła pokojówka Madzi, powracającej z miasta.
— A panna Ada jest?
— Nie. Pani wyszła o jedenastej do tych tam robotnic...
Madzia szybko wbiegła do swego mieszkania, ale ani w saloniku, ani w gabinecie nie zastała pani Arnoldowej. Dopiero, gdy zajrzała do pokoju Ady, którego drzwi były otwarte, za portjerą spostrzegła panią Arnold, z notatnikiem i ołówkiem w ręku. Amerykanka przypatrywała się portretom rodziców Ady, zawieszonym naprzeciw łóżka i — jak zdawało się Madzi — przerysowywała je.
„Ci Amerykanie mają zwyczaj wszystko notować!“ — pomyślała Madzia.
Na szelest jej kroków pani Arnold odwróciła się i szybko zamknęła notatnik.
Potem, nie tłomacząc się z obecności w pokoju Ady, przeszła do saloniku Madzi.
— Chciałam z panią rozmówić się o ważnych rzeczach — rzekła pani Arnold po francusku. — Ale proszę nie szydzić ze mnie, co zresztą byłoby naturalne w kraju, gdzie ludzie nie wierzą w świat duchów, albo wcale nie zajmują się nim.
Madzia słuchała, usiłując zapanować nad zdziwieniem.