Strona:PL Bolesław Leśmian-Sad rozstajny.djvu/123

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    Gdy, bezbronnością wyzwolon ze zbroi,
    Dosięgniesz tego, co nie jest dosiężne!
    Gdy żaden odzew prawdziwy lub mylny
    Nie ujdzie twojej stubramnej gościnie,
    I gdy świat cały, ku tobie pochylny,
    W zaświecie twoim, jak w morzu, zaginie!
    Gdy, spłonion ku mnie zniechętą słoneczną
    I przytakując zadumie brwią ciemną,
    Mnie — już spełnioną, czarownie zbyteczną —
    Ciśniesz o ziemię w niepamięć nikczemną!
    A ja się z jękiem u stóp twych rozpadnę
    Na ognie błędne, na rdzawe zarazy,
    Na dzwonnej śmierci ostatnie rozkazy
    I zanieśpiewań lamenty kaskadne!
    Na wszelką niemoc, na wszelką tęsknotę
    I na uroki zatrutych strumieni,
    Na burze czarne, szkarłatne i złote,
    I na tę, co się po grobach zieleni!...
    Na mchy i bluszcze, wypełzłe odziemnie
    Ku podeptanej mych śpiżów ruinie,
    I na to wszystko, co zginąć ma we mnie,
    I na to wszystko, co w tobie nie zginie!