Strona:PL Bolesław Leśmian-Sad rozstajny.djvu/122

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    I od tej, co się po grobach zieleni!
    Od niepamięci błękitnych pocisków,
    Których się orły w niebie nie ustrzegą!
    Od zemsty bożej, od ciebie samego
    I od mych własnych ku tobie rozbłysków!

    A gdy już w ciszy, pod moją obroną
    Pierś twa dojrzeje w kwiat wielki i wonny,
    Wtedy jej żadną nie kalaj osłoną
    I bądź mi — nagi, i bądź mi — bezbronny!
    Nie poskąp krwi swej, ni serca, ni ciała
    Pazurom bogów, aniołów lub sępów!
    Nie wzbraniaj światu, co tęskni i pała,
    Nieprzeliczonych do duszy dostępów!
    Choćby cię zgrają opadły zaciężną
    Wylęgłe w słońcu upiory i płazy,
    Ty — pierś, śpiewowi na wieki przysiężną,
    Odsłoń na ognie, na rdzawe zarazy,
    Odsłoń ją nagle na wszelką tęsknotę,
    I na uroki zatrutych strumieni,
    Na burze czarne, szkarłatne i złote,
    I na tę, co się po grobach zieleni!...
    Na odtrąconych ukochań powrotność,
    Na różobrańczą wichury swawolę,
    Na wrzaski orle, na żądze sokole
    I rozszalałą istnienia samotność!

    Często o tobie sny miewam mosiężne
    I o tej chwili — i mojej i twojej, —