Strona:PL Bolesław Leśmian-Sad rozstajny.djvu/107

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    UCZTA.


    Nieco drwin i objawień i nieco bezczasu
    W mroku czujnych podziemi — a uczta gotowa!
    Tak się schodzi samotnych ciżba pogrobowa
    Na obrzęd wspólnej ciszy, wspólnego hałasu.

    Tu — w tem gnieździe,
    zbyt twardem dla piskląt porodu,
    Każdy resztę swych braci wzrokiem niepokoi,
    Aby zbadać, czy giną, jak mężom przystoi:
    Nie bez szczęku zbroicy i nie bez powodu...

    Ci, co wpośród ginących z wytrwałości słyną,
    Lubią skrzydłem zaszumieć,
    jak czarty lub ptaki, —
    I, ssąc wargą królewską byle jakie wino,
    Zezem duszy pochwycić sen nie bylejaki!

    Gdyż oto zachowali przebiegle za stołem
    Puste miejsce w nieznacznem na pozór uboczu