Strona:PL Bogdanowicz Edmund - Sępie gniazdo.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A tak mnie ostrzegli llanerosi, i ten listonosz, i don Sanchez...
— Don Sanchez? — zdziwił się Hiszpan. — Znasz don Sancheza? To może znasz i mego stryja don Alonza i moją siostrzyczkę cioteczną Rositę?
Zamyślił się młody Hiszpan i rzekł:
— Opowiadano mi, że jakiś wracający z llanosów chłopiec celnym wystrzałem zabił jaguara i ocalił życie mojej siostrzyczce. Czyżbyś to był ty?...
Piotruś milczał i tylko, pomimo bladości, lekko się zarumienił.
Hiszpan wyciągnął doń rękę.
— Patrz, co za zrządzenie Opatrzności! Toż mój dobry uczynek był prostą spłatą długu i to niezupełną, gdyż ja nie narażałem się na żadne niebezpieczeństwo, podczas gdy ty…
— Nie mówmy o tem — przerwał mu zawstydzony Piotruś.
— Dobrze, nie mówmy teraz, ale powrócimy jeszcze do tego tematu. Tymczasem powiedz mi, co znaczyły wymienione przez ciebie nazwiska dra Mańskiego i don Carlosa.