Strona:PL Bogdanowicz Edmund - Sępie gniazdo.djvu/051

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dla ocalenia siebie jako też i dwóch swoich towarzyszy był zmuszony naruszyć spokój zmarłych.
Z pewnym wstrętem a nawet lekką trwogą zbliżył się do wyschłych mumij i wybrał z nich dwie. Następnie przeniósł je ostrożnie ku wejściu do pieczary i ustawił pod sklepieniem, opierając o skały. Teraz związał ostrożnie mumje w pasie swojem lassem, przeciągnął je przez upatrzoną szczelinę i począł czekać.
Wobec osiągniętego dotąd powodzenia spokój i energja powróciły Piotrusiowi. Nawet pewien złośliwy uśmiech począł igrać około ust jego.
Głosy Aymarów zbliżały się coraz bardziej. Przesadzili szczelinę i byli pewni, że otoczyli zupełnie zbiega.
Piotruś spojrzał ku górze. Na skale ukazał się pierwszy Indjanin, i Piotruś poznał w nim jednego z wodzów. Wskazywał on ręką w dół, a wkrótce za nim pojawiać się poczęły figury Aymarów. Pokazywali oni pieczarę i widocznie rozprawiali o czemś z wielkiem ożywieniem. O zejściu w dół nie myśleli, lecz prawdopodobnie przygotowywali się do oblęże-