Strona:PL Bogdanowicz Edmund - Sępie gniazdo.djvu/027

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie Aymar?
— Nie... Porwany.
— Rozumiesz po polsku?
— Mówiłem, zdaje się, tak, jak wy teraz, w dziecięctwie.
Dr. Mański powstał i kładąc rękę na ramieniu młodzieńca, rzekł:
— Musisz z nami jechać. Ocaliłeś nas, teraz na mnie kolej zaopiekować się tobą.
Młodzieniec podniósł duże swe oczy na d-ra Mańskiego.
— Nazywano mnie Pedrito, czy Pedruś...
— Pewno Piotruś. Więc Piotrusiu, pojedziesz z nami?
— Pojadę.
— Opowiem ci przygody nasze — wmieszał się Chodzik — to było nadzwyczajne!
Ale w Piotrusiu zbudził się nagle dawny Azupetl, gdyż przypadł uchem do ziemi i zawołał:
— Ktoś jedzie!...