Strona:PL Bobrowski - Pamiętniki.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czynnego życia«. Do kreślenia tej sprawy, nad którą najwięcej w życiu pracował, a mianowicie włościańskiej, przystąpił (I., 96) po 25letniej przerwie od rozstania się z nią w 1860 r., więc w r. 1885. Od młodych lat prowadził dziennik, do którego wpisywał nie tylko czynności swe obowiązkowe, ale nawet różne zajścia ówczesnego życia publicznego miejscowego. Notuje Bobrowski, że dziennik ten przedstawia często zbyt jaskrawo osoby i fakty, niemniej zawsze zgodnie z prawdą. Następnie pod opowiadanie należało podkładać tło epoki, objaśniać zadania i prądy wieku, zmieniać nawet oświetlenie wypadków. Bobrowski ostrzega, że dziennika nie zniszczył, ale że z dwóch rzutów pióra ostatni prawdziwy, bo po zimnej rozwadze opowiedziany. Z dziennika pobieżnie z dnia na dzień pisanego nie dałby się żadną miarą ułożyć pełny i żywy obraz epoki, gdyby autor nie posiadał niepospolitej, fenomenalnej pamięci, jakiej nigdy może w życiu nie spotykałem. U innych ludzi, nawet najzdolniejszych, pamięć przechowuje nie szczegóły wrażeń, ale zsumowane rezultaty doświadczeń i jest niby tabliczka gryflowa, z której czas jak mokra gąbka ściera prawie do szczętu wszystko inne zresztą, prócz ogólnych rezultatów. U Bobrowskiego raz ułożone sumarycznie opowiadanie utrwalało się w pamięci jak klisza, z której można w każdym czasie robić dowolne odbitki. O ile mi wiadomo, za życia Bobrowski nikomu nie odczytywał Pamiętników. Kiedym mógł je obejrzećw 5 lat po jego śmierci, zdumiałem się, bo znalazłem najdokładniej reprodukowane, bez żadnej ujmy, ale i bez dodatków ciągi wypadków, których rozpowiadaniem bawił w Petersburgu nas studentów w r. 1850 (o H. Rzewuskim, o małżeństwie Mieczysława Potockiego ze Świejkowską, o Radziwiłłach berdyczowskich Mikołaju i Michale i t. p.). Była to pamięć nie wrażeń, ale przepracowanych w myśli układów z świeżych wrażeń. Bobrowski zawierzał, że doświadczenia, że obrazy wydarzeń były trafne i odstępował od ułożonego w pamięci wtedy tylko, kiedy się przekonał, że przesadził, albo że się omylił. Odczytując z największą uwagą Pamiętniki, znalazłem w rzeczach mnie też dobrze wiadomych, potrzebuję zrobić te tylko maluczkie sprostowania. Edward Różycki przywieziony do Petersburga z rozkazu cesarza Mikołaja, oddany był na wychowanie nie do »dworiańskiego pułku, najgorszego z korpusów kadeckich«, ale do pawłowskiego, gdzie go odszukał Sierakowski. Wspólnemi siłami staraliśmy się odpolszczyć zruszczonego nieco kadecika (I., 33). Profesor Antoni Czajkowski o którym podają Pamiętniki (I., 318) że umarł w Petersburgu w 1851