Strona:PL Bliziński - Komedye.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mańka (do siebie). Więc nie kocha!
Antoni. W każdym razie, im wcześniej, tem lepiej... mniejsza doza wyleczy.
Mańka (do siebie). O! nienawidzę go! (dobywa z za gorsu różę i po chwili walki, rzuca ją).
Antoni. W co się też obrócą moje marzenia?... wszystko podobno jest bańką mydlaną... tyle szczęścia, co się przemarzy!

SCENA IX.
Genio. Mańka. Antoni.

Genio (wchodząc głębią z parasolem i okryciem zawieszonem na i ręku). Tu przecie znajduję kogoś... (przystępuje). Jakaś parafianka i młody szlagon... że nie kochankowie, idę w zakład, bo nie patrzą na siebie; więc albo brat z siostrą, albo mąż z żoną... (po chwili). Nie widzą mnie.
Mańka (po chwili otrząsając się z zamyślenia). Panie Antoni!...
Genio. Hm. hm..
Mańka. Ach!
Genio. Szczególny zbieg okoliczności zmusza mnie do zaprezentowania się samemu... (n. s.) bardzo ładna... (głośno). Jestem Eugeniusz Bajdalski, przybywam umyślnie...
Antoni. Genio!... Bajduś!... patrzę, patrzę, cóż u licha, żem cię od razu nie poznał.
Genio. Pii... Antoś... a wiesz, że to dobre.. jak się masz.
Antoni. Jak się masz? (ściskają się).
Genio (do Mańki). Koledzy szkolni z jednej ławki, łaskawa pani...
Antoni. Ale z kądżeś się tu wziął w domu mojej ciotki?
Genio. A, to my tu jesteśmy u twojej cioci? nic nie wiedziałem... (n. s.) Mocno ładna. (głośno) Wystaw sobie, przybywam prościusieńko koleją, jak śledź pocztowy...
Antoni. Zkąd?
Genio. No z Warszawy — naturalnie.
Mańka. Jeżeli tak, to pan zapewne głodny?
Genio. Ach jak pani umiesz czytać w moim... w mojej... (n. s.) zbajałem się, ale mniejsza o to. (głośno) Rzeczywiście, jeżeli mi wolno prawdę powiedzieć..
Mańka W tej chwili każę przygotować. (odchodzi).
Genio (n. s.) Ananasik, jak sobie dobrze życzę.

SCENA X.
Genio. — Antoni.

Antoni. Więc przybywasz z Warszawy?
Genio. A jakże, w nader ważnym interesie, wszak tu jest podobno mój stary?
Antoni'. Jaki stary?
Genio. No, fater.
Antoni. Jakto? aha — to rejent Bajdalski jest twoim ojcem?
Genio. I na odwrót, ja jestem jego synem.
Antoni. Tak?
Genio. Czy cię to dziwi? cóż w tem nadzwyczajnego..
Antoni. Któż powiada...
Genio. Chociaż rzeczywiście, na oko niktby nie przypuścił... stary zapleśniał na prowincji. A ty co porabiasz? (z politowaniem). Pleśniejesz także...
Antoni. Mam gospodarstwa, pracuję...
Genio. Pracuję, pracuję... oni są