Strona:PL Bliziński - Komedye.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Sędzina. Toteż właśnie daje miarę jego wartości; nie widzi potrzeby zbytecznego narzucania się.
Sędzia. Prawda. (n. s.) Kuta baba, kuta baba, jak honor kocham!
Sędzina. Manię już ja biorę na siebie... a ty, spodziewam się, że potrafisz z nim dać sobie radę; będzie nam dzisiaj towarzyszył na przechadzkę.. bądźże dla niego grzecznym.
Sędzia (zażywając.) No, to najmniejsza!
Sędzina Ale, ale... trzeba koniecznie usunąć Albina, bo gdyby nie przestał bywać jako konkurent, tamten gotówby się zrazić...
Sędzia. Zapewne...
Sędzina. Mania ani chce słyszeć o nim, a trudno ją znów przymuszać, kiedy można znaleźć co lepszego.
Sędzia. Spodziewam się. Opieka i czujność rodzicielska, nie powinna przechodzić w tyranję.
Sędzina. A że mnie się już oświadczał i na pół zezwoliłam, więc wypada koniecznie dać mu do zrozumienia...
Sędzia. Oho! Basia Metternich, to potrafi z nim dać sobie radę..
Sędzina. Przepraszam, to twoja rzecz.
Sędzia. Wszystko moja rzecz!
Sędzina. Naturalnie... (wstaje.) Mówię ci przecie, że na pół przycięłam jego oświadczenie; z tobą zaś nie mówił wcale, prawda?
Sędzia. Ani słówka.
Sędzina. Więc moje zobowiązanie nic nie znaczy, wszak ty jesteś głową domu.
Sędzia. Zdaje się..
Sędzina. Do ciebie zatem należy rozstrzygnąć rzecz ostatecznie. Gdy przyjdzie Albin, daj mu zręcznie poznać, że masz względem Mani inne zamiary, a gdyby się odezwał z pretensjami, odpowiedz mu tak, żeby stracił nadzieję.
Sędzia Ale co ja mu powiem?
Sędzina. Alboż ja wiem? Uczyć cię nie będę... od czegóż koncept?... (patrząc przez okno.) Ot, zdaje mi się, że właśnie idzie... tak, to on, poszedł do altany, spodziewając się tam zastać Manię, więc za chwilę tu przyjdzie... Odchodzę, żeby wam nie przeszkadzać.. tylko proszę cię, zrób to zręcznie... wymyśl co.. mógłbyś nawet w ostateczności użyć jakiej małej intrygi... (odchodzi na prawo.)

SCENA IV.

Sędzia (sam). Basia mądra!... zawsze ustrzeli jakiego bąka, a potem mnie każe naprawiać... (po chwili) ja do konceptu i do intrygi... to się znalazła! jak żyję nie intrygowałem, jak honor kocham... Co innego być głową domu, a co innego intrygantem... (po chwili). No, i co ja wymyślę..

SCENA V.
Sędzia i Albin (wchodzi głębią.)

Albin. Panu Sędziemu moje uszanowanie.
Sędzia (chodząc). Dobry wieczór, dobry wieczór... (n. s.) Jak tu zrobić?
Albin. Gdzież są panie?
Sędzia (stając przed nim.) Jest? zaraz, panie! Co ty tak zawsze dopytujesz się o te kobiety?
Albin. Cóż w tem dziwnego?
Sędzia. A, bo ciekaw jestem, co ci z tego przyjdzie?