Strona:PL Bellamy - Z przeszłości 2000-1887 r.pdf/237

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rodu ludzkiego, kiedy zaś warunki owe usunięto, ludzkość natychmiast, jak drzewo uprzednio zgięte, odzyskała właściwa sobie postawę wyprostowaną.
„Przedstawiając rzecz całą w formie przypowieści, porównam ludzkość dawniejszą do krzewu róży, zasadzonego na wilgotnym, przesiąkłym wodą bagnistą gruncie, oddychającego w dzień mgłą, nasyconą miazmatami, a w nocy ziębionego rosą trującą. Niezliczone pokolenia ogrodników dokładały wszelkich starań, aby go doprowadzić do kwitnięcia, ale oprócz ukazującego się tu i ówdzie, nawpół rozchylonego pączka z robakiem we wnętrzu, usiłowania ich nie dawały żadnych a żadnych owoców. Wielu twierdziło, że roślina ta nie była wcale krzewem różanym, lecz że był to chwast szkodliwy, godny jedynie wyplenienia i spalenia go. Ogrodnicy jednakże utrzymywali najczęściej, że krzak ów należał do rodziny różowatych, lecz że miał on w sobie jakąś skazę niewykorzenioną, co przeszkadzała mu wydawać pączki i była przyczyną jego niemocy ogólnej. Byli jednak i tacy, którzy oświadczali, że sam szczep był dosyć dobry, że przyczyna złego tkwiła w bagnie, oraz że w warunkach bardziej przyjaznych roślina, należało się tego spodziewać, byłaby lepsza. Ale osoby takie nie były urzędowymi ogrodnikami, że zaś ci ostatni patrzyli na tamtych z pogardą, nazywając ich teoretykami i marzycielami, więc najczęściej i ludność cała zapatrywała się na nich tak samo. Co większa, niektórzy z wybitnych moralistów utrzymywali, iż nawet zgadzając się z tem, iż krzew mógłby się rozwijać lepiej na innym gruncie, należało mniemać, że lepszą będzie szkoła dla pączków owo usiłowanie zakwitnięcia w bagnisku, niż w warunkach bardziej przyjaznych. Pączki, którym udawało się rozwinąć, bywały wprawdzie bardzo rzadkie, kwiaty zaś blade i