Strona:PL Beaumarchais - Wesele Figara.djvu/012

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jest krytyką i żądzą reform. Memorjały rzucają rękawicę dwum potężnym stanom: herbowi szlacheckiemu i biretowi sędziego. Oświetlając błyskawicą oburzenia system, w którym prawo i słuszność liczą się za nic, a przywilej, wpływy i pieniądze są wszystkiem, znajdują zarazem ton wysoki i szlachetny, aby wskazać nowoczesne pojęcie praw i obowiązków sędziowskich; aby bronić zdeptanej godności obywatela. Posłuchajmy, to już język „praw człowieka“.

„To sprawa członka Wysokiego Sądu; znieważyłbym moją epokę, gdybym przypuszczał, że może być jej obojętne coś, co dotyczy sędziów. Naród nie zasiada wprawdzie na ławach tych którzy wydają wyroki; ale jego majestatyczne oko ogarnia całość. O ile nigdy nie jest sędzią postronnych osób, zawsze jest sędzią sędziów...“

„Biorę naród za świadka zniewagi, jaką mi wyrządzono w jego obliczu...“

„Przybieram z równą słusznością jak przyjemnością miano obywatela, wszędzie gdzie mówię o sobie w tej sprawie...“

Paryż — Francja — z rozkoszą słuchają tego języka: takie słowa jak naród, obywatel, to nowe, niezużyte jeszcze struny, na których ten podsądny umiał zagrać jak artysta. I jak umie w tej sprawie, która zrodziła się z przemocy magnata, wygrać swoje plebejskie pochodzenie; ile wydobywa humoru i sentymentu, jaką broń uczyni z tego co jest jego niższością!

„Rozpoczyna pani — mówi do pani Goëzman — dzieło oskarżenia tem, że mi wymawiasz rzemiosło moich przodków. Niestety, pani, aż nazbyt prawdą jest, że ostatni z nich osiągnął — obok innych gałęzi przemysłu — dość znaczny rozgłos w kunszcie zegarmistrza. Zmuszony poddać się na tym punkcie, wyznaję z boleścią, iż nic nie zdoła mnie obmyć ze słusznego zarzutu, że jestem synem swego ojca... Ale urywam na tem; czuję, jak za mojemi plecami on patrzy na to co piszę i śmieje się, ściskając mnie... O wy, którzy wyrzucacie mi mego ojca, nie macie pojęcia o jego szlachetnem sercu. Doprawdy, poza jego zegarmistrzostwem, nie widzę ojca, na którego chciałbym go zamienić...“

Ale prawda: Beaumarchais jest przecież szlachcicem! Kupił sobie szlachectwo, wraz z miejscem sekretarza królewskiego, płacąc za