Strona:PL Beaumarchais-Cyrulik Sewilski.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
119
Cyrulik sewilski

w twoim wieku można się zapomnieć; ale jestem twoim przyjacielem, posłuchaj.
ROZYNA. Tchu mi brak.
BARTOLO. Ten list, który pisałaś do hrabiego Almawiwy...
ROZYNA, zdumiona. Do hrabiego Almawiwy!...
BARTOLO. Widzisz, jaki to niegodziwy człowiek, ten hrabia: skoro otrzymał list, natychmiast pośpieszył otrąbić swoje zwycięstwo: mam go od kobiety, której hrabia uczynił ofiarę z tego listu.
ROZYNA. Hrabia Almawiwa!...
BARTOLO. Trudno ci się oswoić z tą niegodziwością. Niedoświadczenie, Rozyno, czyni płeć twoją ufną i łatwowierną; otóż, dowiedz się, w jaką pułapkę chciano cię zwabić. Ta kobieta kazała mnie przestrzec o wszystkiem, prawdopodobnie aby oddalić niebezpieczną rywalkę. Drżę cały jeszcze! najohydniejszy spisek między Almawiwą, Figarem i Alonzem (to ów mniemany uczeń don Bazylja, w istocie zaś nosi inne imię i jest jedynie podłym stręczycielem hrabiego) miał cię wciągnąć w przepaść, z której nicby cię nie zdołało ocalić.
ROZYNA, ze zgrozą. Cóż za ohyda!... jakto, Lindor?... ten młody człowiek...
BARTOLO, na stronie. A, to Lindor.
ROZYNA. Dla hrabiego Almawiwy, dla innego...
BARTOLO. Oto, co mi powiedziano, oddając list.
ROZYNA, wzburzona. A, cóż za nikczemność!... ale będzie ukarany. Doktorze, wszak miałeś zamiar mnie zaślubić?
BARTOLO. Wiesz, jak żywe przywiązanie...
ROZYNA. Jeśli zdołało przetrwać, gotowam zostać pańską żoną.
BARTOLO. Dobrze więc; rejent przyjdzie jeszcze tej nocy.
ROZYNA. To nie wszystko; o nieba, czyż można zaznać więcej upokorzenia!... Dowiedz się pan, że, za chwilę, ten niegodziwy ośmieli się wejść przez żaluzję, od której zdołali wykraść kluczyk.