Strona:PL Beaumarchais-Cyrulik Sewilski.djvu/067

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
61
Cyrulik sewilski

FIGARO. Ech, Boże, Excelencjo, bo też, gdy ktoś jest biedakiem, żąda się, aby był bez wad.
HRABIA. Leniwy, nieporządny...
FIGARO. Wedle miary cnót, jakich wymaga się od służącego, czy Excelencja zna wielu panów, którzyby byli godni być lokajami?
HRABIA, śmiejąc się. Wcale nieźle. I osiedliłeś się tutaj?
FIGARO. Nie zaraz.
HRABIA, przerywając. Chwileczkę... Zdawało mi się, że to ona... Gadaj dalej, słucham.
FIGARO. Wróciwszy do Madrytu, chciałem na nowo spróbować swoich talentów. Teatr wydał mi się zaszczytnem polem...
HRABIA. Och! litości!...
FIGARO. (Podczas gdy mówi, hrabia patrzy z wytężoną uwagą w kierunku żaluzji). W istocie, nie rozumiem, w jaki sposób nie zdobyłem sukcesu, obsadziłem bowiem gęsto parter co najdzielniejszymi pracownikami; ręce... jak łopaty; zabroniłem rękawiczek, lasek, wszystkiego co wydaje jedynie głuche oklaski; przytem, na honor, przed premierą, kawiarnia zdawała się najlepiej usposobiona. Ale, intryga kliki...
HRABIA. Aha! „intrygi“ i „klika“! mości wygwizdany autorze!
FIGARO. Ten dziś, ów jutro; czemużby nie? Wygwizdali mnie, prawda; ale, jeżeli kiedy jeszcze uda mi się dopaść ich w teatrze...
HRABIA. Nuda cię pomści, co?
FIGARO. Och, ja ich...! do kroćset!...
HRABIA. Klniesz? Czy wiesz, że tylko dwadzieścia cztery godzin przysługuje w trybunale prawo złorzeczenia sędziom?
FIGARO. W teatrze, dwadzieścia cztery lat: życie jest za krótkie, aby strawić podobną urazę.
HRABIA. Bawią mnie twoje ucieszne gniewy. Ale nie powiadasz, co cię skłoniło do opuszczenia Madrytu.
FIGARO. Mój dobry anioł, Excelencjo, skoro mam dziś szczęście odnaleźć dawnego pana. Przekonawszy się w Madrycie, iż rzeczpospolita sztuk i nauk jest legowiskiem wilków, szczerzących