Strona:PL Beaumarchais-Cyrulik Sewilski.djvu/056

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
50
Przedmowa autora

Co do pana, panie doktorze, wiadomo dobrze, iż Molier...
„Jestem w rozpaczy, rzekł wstając, że nie mogę dłużej korzystać z pańskiej światłej konwersacji; ale cierpiąca ludzkość nie powinna pokutować za moje przyjemności“. Opuścił mnie, na honor! nim jeszcze zdołałem zamknąć gębę w pół zdania. „Nie wiem, rzekła urocza chora śmiejąc się, czy przebaczę panu; ale widzę jasno, że nasz doktór nie przebaczy.
— Nasz, powiada pani? nie będzie nigdy moim.
— Ej, dlaczego?
— Nie wiem; lękałbym się, iż może się okazać poniżej swego rzemiosła, skoro nie stoi powyżej żartów na jakie można zeń sobie pozwolić“.
Ten doktór nie jest człowiekiem w moim guście. Człowiek dość wytrawny w swej sztuce, aby, z dobrą wiarą, przyznać jej niepewność; dość sprytny, aby śmiać się, wraz ze mną, z tych którzy głoszą jej nieomylność, oto lekarz po mojej myśli. Użyczając mi opieki pod nazwą wizyt, dając rady, które nazywa konsultacją, spełnia godnie i bez napuszenia najszlachetniejszą funkcję oświeconej i ludzkiej duszy. Mając więcej bystrości, dalej posuwa się w rachunku prawdopodobieństwa, i oto wszystko co można osiągnąć w tej równie użytecznej jak niepewnej sztuce. Przemawia do rozsądku, pociesza mnie, prowadzi, a natura robi resztę. Toteż, daleki od obrażania się o żart, pierwszy gotów jest przeciwstawić go pedantyzmowi. Pyszałkowi, który mówi z powagą: „Z ośmdziesięciu fluxyj płuc, jakie leczyłem tej jesieni, jeden tylko chory zginął w moich rękach“; mój doktór odpowiada z uśmiechem: „Co do mnie, udzieliłem pomocy więcej niż stu chorym tej zimy; niestety! ledwie jednego zdołałem ocalić!“ Takim jest mój kochany lekarz. — Znam go. — Pozwoli pani zatem, że nie zamienię go na twego. Pedant tak samo nie będzie miał mego zaufania w chorobie, jak świętoszka nie zyskałaby hołdów w zdrowiu. Ale cóż ze mnie za głupiec! Miast powtarzać pani swoje przeprosiny płci pięknej, winien-