Strona:PL Balzac - Stara panna.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

słabnie, takie cierpiała męki, siląc się znaleźć w głowie jakieś myśli aby ożywić zamierającą dyskusyę. Wówczas wyrzucała z siebie najosobliwsze aforyzmy jak np.: Nikt nie może być w dwóch miejscach naraz, chyba że jest małym ptaszkiem; zapomocą którego-to twierdzenia wywołała, jednego dnia, dyskusyę o wielobytności apostołów najzupełniej dla niej niezrozumiałą. Tego rodzaju wystrzały zjednały jej w towarzystwie przydomek tej poczciwej panny Cormon. W ustach intelektualnych luminarzy miejscowego towarzystwa określenie to znaczyło, że jest głupia jak stołowe nogi; ale wiele osób tego samego kalibru brało epitet w dosłownem znaczeniu, odpowiadając:
— O tak, panna Cormon, to zacności panienka.
Niekiedy zadawała pytania tak niedorzeczne, wciąż aby być miłą dla swoich gości i dopełniać obowiązków względem świata, iż świat parskał śmiechem. Pytała naprzykład co rząd robi z podatkami które wybiera od tak dawna; dlaczego Biblii nie wydrukowano za czasu Jezusa Chrystusa, skoro napisał ją Mojżesz. Była na poziomie owego country gentlemana, który, słysząc w parlamencie wciąż o potomności, wstał aby wygłosić ten sławny później speech: „Panowie, słyszę tu ciągle o Potomności; chciałbym tedy wiedzieć, co ta potencya zrobiła dla Anglii?“
W tych okolicznościach, widząc uśmieszki jakie wymieniali nielitościwi pół-mędrkowie, bohaterski kawaler de Valois sprowadzał na pomoc starej pannie wszystkie siły swojej przemyślnej dyplomacyi. Stary szlachcic, który lubił obdarzać kobiety, wyposażał pan-