Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/242

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mi, mieć parą groszy aby z nimi popić, chodzić wszędzie gdzie chodzą studenci! Nie miałem nic! A nikt w Paryżu nie wyobraża sobie, że nic to jest nic. Kiedy chodziło o to, aby odsłonić moją nędzę, czułem w gardle ów nerwowy skurcz, który daje choremu wrażenie kuli wstępującej im z przełyku do gardła. Później spotykałem owych ludzi bogatych od urodzenia, którzy, nigdy nie zaznawszy braku, nie znają problemu tej reguły trzech: Młody człowiek ma się do zbrodni tak, jak pięciofrankówka ma się do X. Ci pozłacani głupcy mówią mi: „Czemużeś robił długi? czemuś zaciągał te uciążliwe zobowiązania“ Przypominają mi ową księżniczkę, która, słysząc że lud nie ma chleba, mówiła: „Czemuż nie kupią sobie biszkoptów?“ Chciałbym widzieć jednego z owych bogaczy, którzy się skarżą że biorę zbyt drogo za operację, chciałbym ich widzieć bez grosza, samych w Paryżu, bez przyjaciela, bez kredytu, zmuszonych pracować dziesięcioma palcami aby żyć? Coby robili? gdzieby poszli nasycić swój głód? Bianchon, jeżeli mnie kiedy widziałeś gorzkim i twardym, sumowałem wówczas moje pierwsze cierpienia z bezlitosnym egoizmem, którego miałem tysiące dowodów w wyższych sferach, lub też myślałem o przeszkodach, jakie nienawiść, zawiść, zazdrość, wzniosły między tryumfem a mną. W Paryżu, kiedy pewni ludzie widzą że jesteś bliski włożyć nogę w strzemię, jedni ciągną cię za połę, inni przecinają rzemień iżbyś rozbił sobie łeb padając, jeden rozkuwa ci konia, drugi kradnie szpicrózgę,