Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nabożeństwa, wierzcie mi iż w duchu drwił sobie ze wszystkiego. Miał głęboką wzgardę dla ludzi, przyjrzawszy się im z góry i z dołu, przejrzawszy ich w ich prawdziwych pobudkach, w najuroczystszych i najmizerniejszych aktach egzystencji. U wielkiego człowieka przymioty są często solidarne. Jeżeli, wśród tych kolosów, któryś ma więcej talentu niż inteligencji, i tak inteligencja jego jest jeszcze szersza, niż u tego, o którym się mówi poprostu: „To inteligentny człowiek“. Wszelki genjusz wymaga wzroku moralnego. Wzrok ten może się sprowadzać do jakiejś specjalności, ale kto widzi kwiat, musi widzieć i słońce. Ten, który słyszał ocalonego przez siebie dyplomatę gdy pyta: „Jak się ma Cesarz“? i odpowiedział: „Dworak się ocknął, ocknie się i człowiek“, ten jest nietylko chirurgiem i lekarzem, ale jest także i niepospolicie bystrym człowiekiem. Toteż cierpliwy i pilny obserwator ludzkości usprawiedliwi wygórowane pretensje Despleina, i uwierzy, jak jak on sam wierzy o sobie, że umiałby być równie wielkim ministrem jak był chirurgiem.
Pośród zagadek, jakie w oczach wielu współczesnych nastręcza życie Despleina, wybraliśmy jedną z najbardziej interesujących, ponieważ klucz do niej znajduje się w końcu opowiadania i pomści go za wiele głupich oskarżeń.
Ze wszystkich uczniów, jakich Desplein miał w swoim szpitalu, najżywiej przywiązał się do Horacego Bianchon. Nim został internem w Szpitalu Bożym, Horacy Bianchon był młodym studen-