Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Pierwsze kroki; Msza Ateusza.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zjeść ze mną obiad, ale pod warunkiem że nam pan opowie egzekucję mucelim w Smyrnie i dokończysz nam pamiętników jakiegoś klienta, któreś zapewne przeczytał w rękopisie.
— Dostał byka za indyka, rzekł pocichu Leon de Lora do Józefa Bridau.
— Panowie, rzekł hrabia do rejenta z Beaumont, do pana Crottat, do panów Margueron i de Reybert, przejdźmy na drugą stronę, nie siądziemy do stołu nie dobiwszy targu.
— No i cóż, to luby człowiek, rzekł Leon de Lora do Jerzego.
— Tak, ale mój pryncypał nie jest tak luby i poprosi mnie abym poszedł sobie bujać ludzi gdzieindziej.
— Ba! lubi pan podróżować, rzekł Bridau.
— Cóż za wcieranie czeka tego malca od państwa Moreau!... wykrzyknął Leon de Lora.
— Głupi smarkacz, rzekł Jerzy. Gdyby nie on, hrabia byłby się ubawił. Ano trudno, dobra była lekcja. Jeżeli mnie kiedy przyłapią na rozmawianiu w dyliżansie!..
— Och, tak, to bardzo głupie, rzekł Józef Bridau.
— I pospolite, dodał Mistigris.
Podczas gdy się dobijało interesu miedzy panem Margueron a hrabią de Sérisy przy udziale obu rejentów i w obecności pana de Reybert, ex-rządca udał się wolnym krokiem do siebie. Wszedł do domu nic nie widząc i usiadł na kanapie w salonie, gdzie młody Husson wsunął się w najciem-